|DRAMA| 34. Recenzja ~ Never Let Me Go
Witam was w kolejnej recenzji dramowej. Dzisiaj postaram się przybliżyć wam moje odczucia na temat dramy, którą oglądałam jeszcze w 2023 roku - Never Let Me Go. Jest to tajska drama BL z obsadą, którą wiele osób uwielbia. Tę pozycję mogliście zobaczyć już w ostatnim zestawieniu 10 dram, a konkretnie 10 dram tajskich, do którego również was zapraszam. Po tym krótkim wstępie zacznijmy więc recenzję!
Rok produkcji: 2022-2023
Kraj pochodzenia: Tajlandia
Liczba odcinków: 12
Liczba odcinków: 12
Gatunek: Akcja, romans, młodzieżowy
Strona: YouTube
Strona: YouTube
Opis: Nuengdiao jest spadkobiercą prestiżowej rodziny. Jego status zmusił go do dorastania w izolacji, bez miejsca na niedoskonałości. Wtedy jego ojciec zostaje zastrzelony na jego oczach.
Teraz życie jego i jego matki jest w niebezpieczeństwie. Palm, syn lojalnego pracownika rodziny Kiattrakulmethee, zostaje wyznaczony do ochrony go przed niebezpieczeństwami w szkole i poza nią. W jego niepewnym życiu obecność Palma prowadzi Nuengdiao do nowych doświadczeń.
NLMG to bardzo duże zaskoczenie 2023 roku. Wyczekiwałam tej dramy niemiłosiernie odkąd pojawiła się informacja na jej temat. W głównych bohaterów dramy wcielają się Phuwin oraz Pond, czyli osoby, które są mi bardzo dobrze znane, ponieważ oglądałam z nimi dramę Fish Upon The Sky, która bardzo mi się spodobała. Jednak jest ona bardzo różna od Never Let Me Go, ponieważ drama, którą dzisiaj zamierzam wam nieco przybliżyć, jest kryminałem pełnym akcji i nieoczekiwanych zdarzeń, gdzie z kolei Fish Upon The Sky jest dramą zabawną, przyjemną i lekką. Są to dramy, które zdecydowanie są swoimi przeciwieństwami, powiedziałabym wręcz, że idealnymi przeciwieństwami.
To co chciałabym na początku "pozytywnie wytknąć" to okładki dramy, które kompletnie skradły moje serce. Mam wielki problem z tajskimi plakatami dram i to, że w końcu któreś mi się spodobały to istny cud. Aktualnie studiuję marketing i dzięki jednym zajęciom dowiedziałam się, że fakt ten jest związany czysto z różnicami kulturowymi, ponieważ każdy kraj ma różne poczucie estetyki i dlatego tajskie plakaty dram i filmów są wręcz napakowane informacjami, aktorami i zazwyczaj jaskrawymi kolorami (w zależności od gatunku). Poniżej pokażę wam drugi plakat NLMG, który z kolei kompletnie mi się nie podoba:
To jest przykład typowej tajskiej okładki dla dramy BL, nie powiecie mi że nie... Jest bardzo dużo podobnych plakatów. Jednakże! Te dwa plakaty są po prostu cu-do-wne. Nie mogę się na nie napatrzeć, bo są tak piękne.
Dobrze, wygadałam się trochę o plakatach, a teraz czas może porozmawiać troszkę o samej dramie - jej fabule, aktorstwie i ogólnej estetyce. Moje oczekiwania były wysokie, szczególnie patrząc na te nieszczęsne okładki promujące dramę, bo przez to wyglądało to jeszcze bardziej obiecująco, oraz przez samych aktorów, bo bardzo lubię duet Ponda i Phuwina. Jak możecie się domyślić, patrząc na moją ocenę, oczekiwania te zostały sprostane. Była to bardzo ciekawa, trzymająca w napięciu drama. Historia sama w sobie była mega interesująca, ponieważ mamy tutaj relację bogatego chłopaka i jego ochroniarza, który jest synem mężczyzny pracującego dla owej rodziny bogaczy. Nuengdiao w pewnym momencie traci swojego ojca, co swoją drogą było sceną, która bardzo przypominała mi scenę z Batmana, co było myślę planowanym i ciekawym zabiegiem. Tak zaczyna się historia Nuenga, ponieważ to on powinien przejąć jego firmę po śmierci ojca. Jak można się domyślić, na jego miejsce jest bardzo dużo osób, które również chciałyby zarządzać firmą, przez co następną osobą na czarnej liście jest właśnie Nuengdiao. Z pomocą przychodzi Palm, który nie może spuścić panicza z oczu. Po czasie ciężko mu jest oderwać od niego wzrok, gdy zaczyna czuć coś do Nuenga.
Jak mówiłam, jest to bardzo ciekawa fabuła, która sprawiła, że nie mogłam oderwać się od NLMG. Ciekawa była również historia głównych bohaterów, ponieważ mamy tutaj delikatne hate to love, które przejawia się niechęcią Nuenga do Palma, ale jest ona bardzo prosta do wyjaśnienia - Nueng uważa, że nie potrzebuje ochrony i sprosta każdemu wrogowi. Palm ze względu na obietnicę, którą złożył jego matce, nie zamierza opuścić go na krok. Po czasie jednak stosunek Nuenga do Palma zaczyna się ocieplać, co dla mnie było mega słodkie. Nuengdiao był bardzo uparty, jednak zaczął powoli dopuszczać do siebie myśl, że może być słaby i nie dać sobie rady. Myślę, że było to też za sprawą Palma, który dał mu poczucie komfortu i bezpieczeństwa, co w tamtym czasie było czymś, czego naprawdę potrzebował, nie oszukujmy się. Będąc na celowniku naprawdę wielu osób potrzebujemy kogoś, kto ukoi nasze myśli.
Palm to naprawdę świetny bohater. Jest do definicja oazy spokoju. Miło oglądało mi się Ponda w tej roli, bo z wyglądu może dla niektórych (przynajmniej dla mnie) przypominać bad boya, co było fajnym przełamaniem. Pond jako, jak to mówi Natalia, ciepła klucha to było coś wspaniałego! Prawdziwy boyfriend material, który dodatkowo odda za ciebie życie. Jak tu go nie kochać?
Nuengdiao z kolei podejmował czasem irracjonalne decyzje, które były mocno związane z jego traumą i stresem pourazowym, dlatego jestem w stanie wytłumaczyć wszystko co wyprawiał. Czasem mnie wkurzał, to fakt, ale nie mam mu tego za złe, bo nie odbierał mi tym chęci do oglądania dramy. Lubiłam oglądać jego przemianę z tego bogatego chłopca, któremu wszystko od zawsze było podawane na złotej tacy, do osoby, która straciła wszystko, w tym poniekąd swoją wolność, ponieważ nie mógł więcej żyć tak, jak żył dotychczas. Musiał uciekać, aby przeżyć.
Drama wzbudziła we mnie wiele emocji, w tym smutek, który objawiał się łzami na moich policzkach, wiele razy. Już kiedyś wspominałam, że bardzo cenię sobie produkcje, które wywierają na mnie żywe emocje, a nie tylko mówienie sobie w głowie "ojej, jakie to przykre". Gdy lecą łzy, ocena automatycznie idzie w górę. Miałam tu kilka takich sytuacji, ale nie chcę zdradzać o jakie konkretnie wydarzenia mi chodzi. Jeśli oglądaliście, to na pewno wiecie co mam na myśli 😄.
Ostatnią już rzeczą, którą muszę wspomnieć jest ta wyżej wspomniana przeze mnie "ogólna estetyka", która też jest dla mnie bardzo ważna. Drama była nagrana w bardzo ładny sposób, jednak dość typowo dla tajskich dram. Powiem, że spodziewałam się czegoś więcej, może czegoś jak KinnPorsche? Jednak się nie doczekałam. Mimo tego nie chcę też mówić, że było okropnie i mi się nie podobało, bo wcale tak nie było. Tajskie dramy jednak mają w sobie "to coś" jeśli chodzi o zdjęcia, coś co je wyróżnia spośród innych produkcji. Może nie wyglądają jak topowe koreańskie dramy, ale jest w nich taki tajski klimat, który ja wręcz ubóstwiam.
I w sumie to tyle co chciałam wam dziś napisać o Never Let Me Go! Troszkę się rozpisałam, ale mam nadzieję, że nie macie mi tego za złe - każdy przypływ weny trzeba wykorzystać w jak najlepszy sposób. Ja cieszę się, że mogłam go wykorzystać na tę dramę, bo jak już może wiecie pojawiła się ona w spisie 10 dram tajskich i zajęła 8 miejsce, które jest naprawdę dobrym wynikiem, bo tajskich dram w swojej dramowej karierze obejrzałam już sporo i ciężko było mi zrobić tylko 10 dram😆.
Dobrze, już kończę moje wypociny i się z wami żegnam! Standardowo, dajcie znać czy oglądaliście Never Let Me Go lub/i Fish Upon The Sky, ponieważ jestem baaardzo ciekawa waszego spojrzenia na obie te dramy i tego konkretnego pairingu!
Komentarze
Prześlij komentarz